najwyższa jakość obsługiAneta Rembiś Aneta Rembiś
Partner Zarządzający Departamentem Wsparcia i Operacji
Pełna energii, kochająca ludzi i sport. Z Anetą Rembiś rozmawiamy o jej spełniającym się właśnie marzeniu, wolontariacie i górach, które odbierają mowę.
![]()
![]()
fot. archiwum prywatne
Jesteś osobą bardzo aktywną fizycznie. Wyobrażasz sobie życie bez sportu?
Aneta Rembiś: Chyba nie. Ogólnie uważam, że każdy człowiek powinien uprawiać jakiś sport, który przynosi tak wiele dobrego - poprawia samopoczucie, dodaje energii i motywuje do działania. Dzięki niemu wręcz łakniesz nowych wyzwań. Swego czasu wszystkie wieczory i popołudnia spędzałam na siłowni. Dużo też biegałam – po 10-15 km dziennie. Ostatnio trochę zwolniłam tempo, gdyż przygotowuję się do nowego etapu w moim życiu – macierzyństwa. Bieganie zastąpiłam dłuższymi spacerami oraz zaczęłam praktykować jogę, która jest dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Z natury jako osoba żywiołowa i dość energiczna wybierałam sport dopasowany do mojego stylu bycia, teraz uczę się odkrywać piękno i moc jogi, która pozwala mi na bycie tu i teraz, na wyciszenie i zatrzymanie się – uzupełnia deficytową przestrzeń mojego życia, uczy mnie spokoju i uważności.
Tęsknisz za bieganiem?
AR: Trochę tak, bo ono rzeczywiście dużo mi daje - poprawia samodyscyplinę, pomaga wyzbyć się stresu po całym dniu. Najpiękniejszy moment w bieganiu jest wtedy, gdy wydaje Ci się, że jesteś już u kresu sił, Twój umysł podpowiada: nie dasz rady, ale Ty biegniesz dalej i po kilku sekundach widzisz, że Twoja granica wytrzymałości się rozmywa. Już nie czujesz zmęczenia i zaczynasz jakby od nowa, ze zdwojoną silą.
W związku z tym, że do tej pory biegałam głównie półmaratony, zdecydowałam, że wyzwaniem na 2021 rok będzie zrobienie maratonu oraz udział w biegu górskim. Tymczasowo jednak realizacja tych celów zostają odłożone na późniejszy termin.
Chciałabyś, aby Twoja córeczka pokochała aktywność fizyczną, jak mama, już od najmłodszych lat?
AR: Bardzo chcę być dla niej inspiracją, pokazywać jej, jak można żyć aktywnie, ale przede wszystkim chciałabym, aby wiedziała, że w życiu warto być szczęśliwym. Aktualnie jestem na etapie mentalnego przygotowania do bycia mamą. Stworzenie pełnej, kochającej się rodziny od zawsze było moim marzeniem i właśnie teraz to marzenie jest w fazie realizacji. Jestem przekonana, że pojawienie się na świecie dziecka jest momentem przełomowym, niesamowitym. Czas, kiedy w życiu pojawia się nowy człowiek, zmienia spojrzenie na świat – stajemy się za kogoś w pełni odpowiedzialni, a naszą misją jest pokazać małemu człowiekowi jak dobrze żyć. Kilka tygodni temu wprowadziliśmy się do nowego mieszkania, ale zostało nam do urządzenia najważniejsze pomieszczenie – pokój dla naszej córeczki.
Pojawienie się Twojej córeczki rozpocznie zapewne czas długich spacerów. Nie możesz się doczekać?
AR: Bardzo! Mój tryb życia pozostaje cały czas aktywny, więc oczywiste jest dla mnie to, że okres macierzyństwa będzie tego kontynuacją. Już teraz wyobrażam sobie siebie nie tylko spacerującą, ale też biegającą z wózkiem i wręcz czekam na te nowe doświadczenia! Chciałabym, aby aktywność fizyczna pozostała niezmiennym elementem naszego życia – jedyna zmiana będzie dotyczyła liczby członków naszej drużyny, zamiast dwójki będzie trójka. To samo dotyczy podróżowania – wyprawy w góry w powiększonym składzie z całą pewnością dostarczą nowych wrażeń!
Góry uczą bycia tu i teraz, ale też pokory, bo przecież w górach sytuacje trudne mogą pojawić się w sekundę i trzeba umieć na nie szybko zareagować.
Góry to Twoje miejsce na ziemi?
AR: To jedyne miejsce, w którym się totalnie wyciszam. Z natury jestem bardzo otwarta i komunikatywna. Kocham ludzi – uwielbiam nawiązywać nowe relacje, wymieniać doświadczenia, poznawać opinie, nawet gdy są skrajnie odmienne od moich. Szanuję innych, a także staram być uważna i otwarta w kontaktach międzyludzkich – czas spędzony z drugim człowiekiem jest dla mnie źródłem inspiracji. Góry mają taką niesamowitą moc, że sprawiają, że milknę i skupiam się na sobie. Czasami żartuję z moim narzeczonym, że jeśli potrzebuje ciszy, to zawsze możemy wyjechać w góry. One wprowadzają mnie w stan kompletnego wyciszenia. Mogę wtedy skoncentrować się na sobie, a z drugiej strony dostrzegać niesamowite piękno otaczającej natury.
Które góry kochasz najbardziej?
AR: Tatry, i to tam jeździmy najczęściej. Lubimy też Bieszczady, ale wyjeżdżamy w nie raczej po to, by się zrelaksować. Swoją miłość do gór odkryłam jakieś cztery lata temu, gdy – z przyjaciółką i jej znajomymi - pojechałam na swoją pierwszą w życiu wyprawę. Byłam totalnym laikiem, nie miałam pojęcia, co ze sobą zabrać, nawet nie wiedziałam co to raki. Kupiłam zwykłe buty górskie, do tego spodnie i kurtkę. Chodziliśmy całą ekipą po górach. Gdy któregoś dnia zakończyliśmy wspinaczkę i wszyscy powiedzieli, że wracają, ja i moja przyjaciółka postanowiłyśmy wejść na jeszcze jeden szczyt. Może nie był najwyższy – wznosił się na wysokości około 2 tys. metrów n.p.m - ale śnieg był po kolana, a ja kompletnie nieprzygotowana do takiego wyjścia. Zwykle nie trzeba mnie jednak długo namawiać. Tak też było tym razem.
Pamiętam, że wtedy oddałam swój los w ręce bożej opatrzności. Przeszła mi nawet przez głowę myśl, że mogę tu umrzeć, ale szczęścia, jakiego doświadczyłam, nie odbierze mi nikt.
Choć było bardzo stromo i ślisko, weszłyśmy na szczyt. Byłam przeszczęśliwa i było to szczęście, jakiego nie znałam wcześniej. Serce urosło do granic możliwości. Sprawy się jednak nieco skomplikowały, gdy trzeba było zejść w dół. To prawda, co mówią, że wejście na szczyt to wyzwanie, ale nie tak wielkie jak zejście z niego. Ostatecznie, wzajemnie sobie pomagając, udało nam się zejść na sam dół. Szczęście było jeszcze większe niż na szczycie. Na kolejne wyprawy przygotowywałam się już znacznie lepiej.
Inspirujesz się polskimi himalaistami?
AR: Tak! Uwielbiam filmy i książki o górach. Czytam teraz „Przesuń granicę. Człowiek wobec wyzwania”, autorstwa Leszka Cichego i Marka Kamińskiego. Jestem też w trakcie lektury książki o Czapkinsie, czyli Tomaszu Mackiewiczu. W ogóle uwielbiam czytać literaturę faktu. Interesują mnie prawdziwe historie, ludzie i ich emocje. Lubię też książki psychologiczne, mniej więcej od roku rozkochuję się w dziełach Jacka Santorskiego, którego książki nie tylko opisują psychologię biznesu i przywództwa, ale też pokazują, jak żyć, poznawać siebie i godzić się z własnymi wadami. Poza tym sam Jacek to jedyny znany mi człowiek z tak przeogromnym spokojem ducha.
Interesujesz się rozwojem osobistym, nieustannie podnosisz swoje kompetencje, ale dbasz też o umiejętności innych…
AR: Przez rok uczestniczyłam w projekcie wolontariackim „Akademia Przyszłości”, w ramach którego dwa razy w tygodniu spotykałam się z pewnym chłopcem, uczniem szkoły podstawowej – odrabialiśmy razem lekcje, spędzaliśmy aktywnie czas. Wspólnie wzięliśmy także udział w akcji wspierającej
![]()
![]()
fot. archiwum prywatne
Pani Grażynka doświadczyła w swoim życiu wiele, ale zawsze zachowuje optymizm. Jest dla mnie ogromną inspiracją. Często podkreśla, że to co najlepsze jest jeszcze przed nią i nie ma co się o nią martwić.
osoby starsze i samotne, polegającej między innymi na robieniu zakupów. Dzięki tej inicjatywie poznałam Panią Grażynkę - to niesamowita 85-letnia kobieta pełna pogody ducha, życzliwości dla innych, a przy tym niezwykle elegancka. Do dziś jesteśmy w stałym kontakcie. Zdarzało nam się spędzać trzy godziny na wspólnych rozmowach, choć plan był tylko na zjedzenie lodów lub ciasta. Pani Grażynka doświadczyła w swoim życiu wiele, ale zawsze zachowuje optymizm. Jest dla mnie ogromną inspiracją. Często podkreśla, że to co najlepsze jest jeszcze przed nią i nie ma co się o nią martwić.
Za kilka miesięcy Wasza córeczka będzie już na świecie, czy jest coś, co chciałabyś zrobić dla siebie jeszcze przed jej narodzinami?
AR: Na pewno chciałabym wyjechać. W planach na ten rok była Dominikana, ale pandemia trochę te plany pokrzyżowała. Jeśli wyjazd zagraniczny się nie uda, to na pewno wybierzemy się w góry. Myślę, że to dobra opcja przed zmianami, które za chwilę nastąpią w moim życiu. Ruch i skupienie są dla przyszłych mam szczególnie ważne. Niewykluczone też, że pojedziemy nad polskie morze, uwielbiane przez mojego narzeczonego.
Przeczytaj też:
![]()
![]()
Mateusz Marczak
Partner Zarządzający Departamentem Rozwoju Relacji
Portfolio Director
czytaj więcej